73 letni Warszawiak, od lat zafascynowany sztuką uliczną, znany i doceniany przez samych artystów street- artu, Pan Wiesław Sokołowski od ponad 20 lat choruje na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP). Dziś opowiedział nam o sile, która płynie z ogromnej pasji do wyjątkowej sztuki oraz o chorobie, która jako jedyna w jego życiu nie wspiera jego zainteresowań.
Zanim poważna choroba płuc (POChP) wprowadziła szereg ograniczeń związanych z przemieszczaniem się, Pan Wiesław fotografował murale, następnie aktywnie poszukiwał informacji o artystach, ich kolejnych projektach i wystawach, by dotrzeć do nich osobiście, poznać i poprosić o podpis na wydrukowanym w formacie A4 zdjęciu ich pracy.
Wiesław Sokołowski sztuką interesował się od dawna, chociaż zawodowo związany był z branżą transportową – wraz z żoną Eleonorą prowadził firmę transportową i zajmował się przeprowadzkami. Przeprowadzał wielu aktorów, artystów, plastyków i wówczas inaczej zaczął patrzeć na sztukę. Jak dodaje, dla niego „dwie kreski to już sztuka”. Do samego street-artu, czyli sztuki bardzo młodej, przekonał się podczas codziennych spacerów do otwartej galerii sztuki ulicznej na Fortach Bema, gdzie organizowana była akcja Forty/Forty.
„Tam młodzi artyści mieli przestrzeń by malować, a ja się temu przyglądałem z wielką fascynacją. Chodziłem do nich z ciasteczkami i napojami. Od zawsze szanowałem młodzież, jednak wtedy Ci młodzi ludzie bardzo mi zaimponowali – nikt nie pił piwa, nie palił papierosów, wszyscy zajęci byli tworzeniem dzieł na murach. Poznałem wtedy wielu artystów, z którymi do dziś mam kontakt. Zebrałem też wówczas wiele ich podpisów i cennych dla mnie dedykacji”.
Kolekcja fotografii, wykonanych przez Pana Wiesława, przedstawiających murale z Polski i zagranicy jest imponująca. Ściany mieszkania Państwa Sokołowskich pełne są oprawionych prac, półki aż uginają się od kronik pełnych fotografii, nawet balkon powoli staje się galerią prac.
„Tutaj jest dzieło Ryszarda Paczkowskiego….to jest praca Lumpa…tu znany twórca M-city…te subtelne koronki malowała Jola Rutkiewicz, a to mural stworzony przez NeSpoon, a na następnej stronie murale Czarnobyla – artysty z Berlina – mam prawie 2000 takich fotografii w swojej kolekcji” – wymienia z dumą Pan Wiesław, do każdego zdjęcia dopowiadając historię poznania artysty i ciekawostki na temat samego spotkania, Pan Wiesław jest niczym „encyklopedia” street-artu. „No kocham to! – mówi z uśmiechem – A encyklopedią street-artu właśnie nazywają mnie osoby ze świata sztuki ulicznej”.
Choroba POChP a pasja
W pasji Pana Wiesława największą przeszkodą jest zdrowie – choruje na POChP, czyli przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.
O diagnozie POChP Pan Wiesław dowiedział po wykonaniu badania spirometrycznego w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie w 1999 roku. Na przestrzeni lat, z uwagi na liczne infekcje, wiele razy trafiał do szpitala. Przyszedł czas kiedy musiał zacząć korzystać z koncentratora tlenu, a w późniejszym okresie również z wentylacji oddechowej czyli respiratora. Od 2 lat Pan Wiesław określa swój stan jako w miarę ustabilizowany.
Choroba bardzo zmieniła życie Pana Wiesława. Już sam nie podróżuje, nie „biega” po mieście i nie poszukuje nowych malowideł i wystaw artystów. Przez konieczność stałego podłączenie do tlenu, dzieli swoje życie między dwie lokalizacje: mieszkanie w Warszawie, a w sezonie letnim – działkę w lesie, niedaleko stolicy.
Obecnie Pan Wiesław fotografuje panoramę „warszawskiego Manhattanu” z okna swojego mieszkania na 10 piętrze i jak twierdzi „o każdej porze dnia gra świateł zmienia ten widok i to jest warte uwagi”. Na działce zaś chętnie fotografuje ptaki.
Wsparcie rodziny w chorobie i pasji
Pan Wiesław, jak sam twierdzi, urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Ma wspaniałą żonę – Panią Lenę, która na co dzień dba o jego stan fizyczny i psychiczny, wspierając i aktywnie działając na rzecz jego pasji.
Wśród osób, które nie dają mu zapomnieć o pięknej sztuce są również syn, wnuczkowie, zaprzyjaźniony pielęgniarz, rehabilitant – oni wszyscy ślą Panu Wiesławowi zdjęcia malowideł ulicznych z różnych zakątków Polski, ale też ze swoich podróży po całym świecie.
O pasji nie tylko trzeba mówić – trzeba działać!
Pasja dla Pana Wiesława od zawsze była swoistą terapią w chorobie POChP. Jak podkreśla „Gdyby nie moja pasja, byłbym zasiedziały w domu. Tymczasem kiedy wyczytałem, że coś dzieje się na mieście, kiedy wiedziałem, że artyści malują coś co mnie interesuje, to brałem czym prędzej aparat i udawałem się na miejsce. Byłem dzięki temu w ciągłym ruchu na powietrzu, a przy mojej chorobie płuc ruch jest bardzo potrzebny. Obecnie, kiedy mój stan jest gorszy, bliscy zawożą mnie na miejsce, gdzie artyści malują – tam od razu czuje się lepiej”.
Zdaniem Pana Wiesława „nie można się zasiedzieć, zapłakać i za bardzo związać z chorobą”. Wspomina przy tym jak w poczekalni przychodni specjalistycznej często na głos przerywał liczne rozmowy o chorobach, zmieniając temat na jakiś zupełnie odbiegający od pierwotnego.
„Pasję trzeba mieć, ale trzeba też działać na jej rzecz – nie tylko mówić, że się ją ma! Pasja to jest coś, co się naprawdę lubi – dla mnie to niezwykle ważne” – dodaje Pan Wiesław, trzymając aparat w ręku i przypatrując się czy światło słoneczne za oknem zmieniło już kolor Pałacu Kultury i Nauki.
NIE Palcie papierosów – to najważniejsze!
„Kochani, bierzcie do serca dobre, skuteczne porady. Selekcjonujcie informacje i przede wszystkim nie palcie papierosów – to najważniejsze, co można dla siebie zrobić! Szanujcie siebie – nie bądźcie zbyt energiczni, róbcie wszystko powoli, bowiem energia w chorobie POChP musi być dozowana. I nie wolno się przejadać” – te słowa Pan Wiesław kieruje do osób chorych na POChP i wszystkich, którzy obserwują działania naszej kampanii Płuca Polski.
Zdaniem bohatera naszej rozmowy, nieprawdopodobnie ważne jest też dzielenie się pasją. Jak twierdzi on sam, to nasz obowiązek – „niech ludzie robią swoje, wyjątkowe rzeczy. Zachęcam wszystkich do ukazania swojej pasji i wzięcia udziału w konkursie „Płuca Polski mają hobby”, który rozpocznie się 17 czerwca na profilu Facebook kampanii Płuca Polski”.
Dziękujemy Panu Wiesławowi Sokołowskiemu oraz jego żonie Pani Eleonorze za możliwość przeprowadzenia wywiadu. Życzymy zdrowia, pogody ducha i coraz większej kolekcji fotografii.